In-vitro, punkcja jajników, embriotransfer to bardzo konkretne pojęcia, które są bardzo często mylone przez pacjentów. Warto poznać je bliżej, by nie było nieporozumień pomiędzy lekarzem a pacjentem.
In-vitro to skomplikowana i wieloetapowa procedura, która składa się z wielu składowych m.in. z punkcji jajników i embriotransferu. W praktyce oznacza to, że w procedurze invitro jest zawsze jedna punkcja jajników i przynajmniej jeden embriotransfer, ale może być ich znacznie więcej.
Inaczej mówiąc, można mieć jedno invitro ale wiele embriotransferów. Upraszczając, najwygodniej in-vitro utożsamiać z punkcją jajników, a nie z embriotransferami. By wyjaśnić, dlaczego to ważne, posłużę się poniższym przykładem.
Przykład
Wyobraźmy sobie sytuację, w której pacjentka podeszła do procedury in-vitro. Jej jajniki odpowiedziały bardzo dobrze na stymulację, gdyż miała dobrą rezerwę jajnikową. Podczas punkcji uzyskano 16 dojrzałych oocytów (wszystkich dojrzałych i niedojrzałych było 21). Zapłodniono 6 z nich, a pozostałe zamrożono. Z tych 6 zapłodnionych powstały 4 blastocysty, czyli zarodki w 5. dniu rozwoju. Jedną blastocystę podano świeżą, ale niestety nie zaowocowało to ciążą. Podobnie było przy podaniu mrożonej, ale 3. zarodek się przyjął i była zdrowa ciąża – urodził się chłopiec.
Chłopiec był grzeczny, więc nasza mama zdecydowała się na kolejną ciążę. Podano więc pozostałą nam 4. blastocystę, która niestety się nie przyjęła. Pacjentka zdecydowała się na rozmrożenie 6 oocytów i ich zapłodnienie. Po rozmrożeniu okazało się, że do zapłodnienia nadaje się 5 oocytów, ponieważ jeden oocyt zdegenerował. Do stadium blastocysty dotrwały 3 zarodki. Ciąża pojawiła się już po pierwszym embriotransferze, a więc pozostały nam jeszcze 2 zarodki. Pacjentka już nie planowała kolejnych ciąż, gdyż miała już parkę. Zdecydowała się oddać pozostałe zarodki do adopcji zarodków a pozostałe oocyty do dawstwa oocytów. Uznała, że komuś innemu da szansę na macierzyństwo. Komuś, kto nie ma szansy na uzyskanie własnych zarodków lub oocytów.
Podsumowując nasza pacjentka miała:
- 1 procedurę in-vitro
- 1 punkcję jajników, w której pobrano 16 dojrzałych oocytów
- była w 2 ciążach
- łącznie miała 4 embriotransfery ( 3 w pierwszej serii, 1 w drugiej serii)
- łącznie powstało 7 zarodków w 2 procedurach zapłodnienia pozaustrojowego (4 w pierwszej, 3 w drugiej)
- pozostały jej 4 zamrożone oocyty
Co jest ważne?
Mam nadzieję, że udało mi się wyjaśnić różnicę pomiędzy procedurą in-vitro, punkcją jajników i embriotransferami. Myślę, że warto zapamiętać z tego dwie rzeczy. Przede wszystkim, by nie mylić i nie utożsamiać invitro z embriotransferem, gdyż na tym polu jest najwięcej nieporozumień pomiędzy pacjentem a lekarzem.
Po drugie, kombinacji invitro – embriotransfery może być wiele, ale jest prawie zawsze jedno in-vitro i jedna punkcja. Prawie, bo niekiedy dochodzi do przerwania stymulacji w trakcie rozpoczętej procedury in-vitro, a więc nie dochodzi do punkcji jajników. To dramatyczna sytuacja dla pacjentów i dla lekarzy, ale wtedy nie ma innego wyjścia, gdyż np. brak jest odpowiedzi jajników na leki i nie pojawiły się pęcherzyki albo już wiadomo, że pobrane komórki jajowe nie będą nadawały się do zapłodnienia (zjawisko przedwczesnej luteinizacji).
Może być tak jak tutaj, ale także zupełnie odwrotnie, kiedy zarodki obumierają przed stadium blastocysty i nie dochodzi do etapu transferu zarodka. Mogą wystąpić problemy z implantacją zarodków, czyli będą embriotransfery, ale nie dojdzie do rozwoju ciąży i urodzenia dziecka.
Podsumowując, najbezpieczniej utożsamiać z in-vitro punkcją jajników a nie z embriotransferami. Taka interpretacja sprawdzi się w znakomitej większości sytuacji.
Dodaj komentarz